środa, 20 lipca 2016

Something about "friends"...

   
   Oh...good old facebook days when I had like 120 people on my friends list...
   Some of them I knew in person and some just from facebook...yet all of them meant something...we were in touch, we commented posts and pics, argued and laughed...
   And then that girl from my hometown found me...and invited me of course. I had to check her pictures...old pictures...OK...I remembered her ...we just knew each other.
But I felt bad so I accepted...and that's how it started...more and more...people I KNEW...FUCK!
   Sometimes when I looked on list of people that facebook "thought I knew" I was like: fuck if I see them it's obvious they see me....
   Anyway some day I had like 450 fucking friends...non active...with stupid questions like "what's up?". We haven't seen each other for like 25 years, we weren't even friends yet they ask me "what's going on in my life through all these years"...
   So finally I decided...and unfriended almost 300...fuck some of them didn't even notice and some didn't even know we were "friends"...
    Well I better won't be complaining about being alone again...

wtorek, 12 lipca 2016

Na...prawdę...

                             

  Jako wielkiemu orędnikowi prawdomow-
ności I szczerości jest mi troszkę niezręcznie przyznać, że prawda to jednak bardzo nieporęczna rzecz...
  Żyje sobie przez jakiś czas w swoim wyimaginowanym świecie...w ktorym nie tyle jestem okłamywany co niewyprowadzany z błędu. Przeróżne sygnały, które zdają sie rzeczywiste bagatelizuję albo nadaje im"drobny", nieistotny charakter.. relatywizuję, sam podpowiadam usprawiedliwienia, które mnie zadawalają. Zaklinam rzeczywistość i jest cudownie...
Generalnie boli jak chuj, ale są chwile, dla ktorych "warto żyć".
Gdyby te "niby-kłamstwa", polprawdy I niedomówienia mogły trwać wiecznie...ale nie...prawda przecież musi zwyciężyć...musi jebnąć po oczach, zaatakować serce I wypłynąć na wierzch jak gowno z zapchanego kibla. .
I nawet nie mogę mieć do nikogo pretensji...przecież to Ja sam siebie tak naprawdę oszukiwałem...
   Moja dziewczyna...była, nie wiem czy obecna ale mam nadzieję że przyszła (naprawdę) bardzo przeżyła porażke naszych na Euro...wracając z pracy, po drodze z kwiatkiem znalazłem pod domem piłkę...

sobota, 14 maja 2016

Urodziny "hejtera"...

  Lubię teatr, to taka wspaniała odskocznia od szarej kontraktorskiej codzienności. Pierwszy raz zabrała mnie tu, w Chicago do teatru dziewczyna, ktora złamała mi serce...
  Wczesniej nie chodziłem bo bałem się, że będę miał problemy z językiem. 
  Gdy zobaczylem to mniejsce,przeraziłem się. Nigdy nie widziałem tak małego teatru. Spodziewałem się, że doświadczę amatorki. I że będę "zmuszony" do aplauzu na stojąco tylko dlatego, że ktoś się bawi w teatr. Po 5 minutach z wrażenia miałem gęsią skórkę. Oczarowali mnie swoim profesjonalizmem I pasją...
  I tak zaczęła się moja przygoda z Trap Door Theatre.
  Wyjaśnię może skąd moje obawy. Otóż są wśród Polonii ludzie, którym nie wystarcza schemat "praca-dom-knajpa". Angażują się w różne przedsięwziecia artystyczne, spelniają swoje hobby. I o ile jestem całym sercem z nimi, że mają chęci, o tyle jednak efekty są na bardzo amatorskim poziomie...ale oni wystawiając przedstawienia lub występując na scenie oczekują uwielbienia. A gdy ktoś tak jak ja ośmieli się skrytykować to dostaje zjeby w stylu "sam coś zrób", "zazdrościsz", "jesteś hejterem" itp. Sorry, ale jestem widzem, odbiorcą. W garażu możesz robić co chcesz i super, ale jesli wyciągasz to na scenę to Ja oczekuję pewnego poziomu.
  A wogle to mam dziś urodziny...

środa, 11 maja 2016

Nie chcę...

  Jak możesz tak milczeć
  Prosto w serce...
  Zadzwoń...
  Napisz...
  Przecież muszę Tobie powiedzieć,
  Że nie mam nic więcej...
  Do powiedzenia...

poniedziałek, 9 maja 2016

Wkurzone, wkurzające Ego...

  Zawsze tak mam przed urodzinami...żyć mi się nie chce...
  Wszystko mnie wkurza. Pewnie z poczucia niespelnienia. Gdy ktos mnie pyta jak sie mam...nie lubie odpowiadac, że wszystko jest OK bo nie jest. I wtedy w głowie przewija się co nie jest OK...I odpuszczam. Bo przecież mogłoby być gorzej, bywało gorzej...duuużo gorzej. Więc odpowiadam że jest OK. Tendencyjnie ale niebanalnie bo przecież mam swoje uzasadnienie. Generalnie jednak brakuje mi wdzięczności. Mam prace, auto, stać mnie na wynajęcie mieszkania a w nim własnego kota, ktorego nazwałem własnym imieniem bo nie przyszło Mi żadne inne oryginalne do głowy. A co najważniejsze mam zdrowe, krnąbrne dziecko. Pysznie się do tego wszystkiego dobrego przyzwyczaiłem i ciągle chciałbym więcej...
  Najbardziej chciałbym jednego...ale o tym jak już mowiłem narazie pisał nie będę...
           
Ach...
Ego...
Ej...
Ja...
Dlaczego...
Bo Ja...
Dlatego...
Ech...

piątek, 6 maja 2016

Co ja tutaj robie...

  Jeżeli przez kilkanaście lat przed zaśnieciem marzysz by zostać gwiazdą rocka, albo że dostajesz Oscara, w wieku 30-stu lat rzeczywistość może zaskoczyć...
  To było do przewidzenia ale mając jako taki komfort życia, liczyłem że wydarzy się coś niepowtarzalnego... Gdy miałem przebłyski powrotu do świata realnego, ogarniala mnie beznadzieja...
  Ale bylo jeszcze "światełko w tunelu"-
-koniec wieku, koniec tysiąclecia...była jeszcze "nadzieja", że wszystko pierdolnie i nie wyda się, że nie umiałem sobie poradzić. W ostatniej chwili-w 1999-tym roku dostałem wizę do USA...mój los miał się odmienić, miałem doświadczyć American Dream...
  Jako swój "sukces" mogę zaliczyć, że na "placu niewolników" pojawiłem się tylko raz...

wtorek, 3 maja 2016

Taką kawę piję...jaką sobie sam zaparzę...

 O Niespełnionej Miłości narazie nic nie będzie bo się kurwa nie spełnia...tym bardziej dziś, gdy dowiedziałem się jaki jestem brzydki...
Zawsze mówiłem, ze nie muszę być ładny bo jestem przystojny, zatem nie ruszyło mnie CO powiedziała lecz bardziej to ŻE to powiedziała. Zresztą czy można zranić kogoś,  kto nie ma juz uczuć? Byłem już na to dawno przygotowany. Już raz usłyszałem że nie jestem w jej typie. Przyjąłem do wiadomości. ..pogodziłem się z tą myślą. Wtedy przyznam, że bolało jak chuj...
 Zatem dziś wyglądało to tak, jakby kopała mnie po nogach, które sama wcześniej wyrwała...
 Łatwiej jest mnie zranić "niechcący" niż z premedytacją...

Moja niespójność...

 Zaczynając zastanawiałem sie "po co?". Chyba zawsze chciałem być usłyszany. Kiedyś kupiłem sobie dyktafon, wszystko fajnie szło dopóki nie odsłuchałem. Rany! Jak ten koleś mnie drażnił. Pośród kilku wad, mam fatalny, irytujący głos. 
 Pisanie bloga polecił mi Przyjaciel, podobno można nieźle zarobić. .. tylko jak?
Kto I z jakiej racji miałby mi kurwa za to płacić?! Pieprzyć  to, nie kupuję ubrań dwa razy w tygodniu, siedzę w stanach I piszę po polsku. Sprawdziłem statystyke. Do tej pory 51 wyświetleń w USA. Nie widze związku przyczynowo-sutkowego między tym co robię i kasą. Przynajmniej nie mam więc ciśnień ani presji. 
 Ktoś mi kiedyś powiedział, że jestem niespójny...w myśl tej opini zatem pochwalę się dzisiejszą wizytą w szkole Patryka. Co nie ma absolutnie żadnego związku z tym, co napisałem wcześniej. 

niedziela, 1 maja 2016

Chaotyczne początki c.d.

https://www.instagram.com/p/BDZV7elONjn/
Lepiej się starzeje niż staram...
Różnica jest taka, że starość przychodzi sama a starać sie trzeba samemu...
Jeszcze jedno spojrzenie...jadąc na rolkach czasem coś mnie zakręci...
Z dzisiejszej przejażdżki

Mój pierwszy raz...

 Kiedys usłyszałem, że jeśli coś się nie zaczyna od mego imienia to nie jest to moja sprawa...
 Zatem wszystko co tu zaistnieje dotyczy przede wszystkim mnie. Jeżeli ktokolwiek się z tym utożsami lub poczuje się dotknięty...no coż...shit happens...
 Ponieważ jestem na etapie spełniania Miłości Niespełnionej ośmielę się podzielić czymś co napisałem parę dni temu do kobiety, ktorej nigdy nie spotkałem...

                MIŁOŚĆ MUSI BOLEĆ 

PYTAŁAŚ MNIE CZY MIŁOŚĆ MUSI BOLEC...
TAK...
KOCHANA MOJA...
TAK...MUSI...

GDY NIE POCHYLASZ SIĘ BY POWĄCHAĆ KWIATY 
                                    KTÓRE DLA CIEBIE ZERWAŁEM...
GDY PIJĘ RANO KAWĘ 
                                    KTÓREJ TY NIE ZROBIŁAŚ...
GDY PATRZĘ NA TWOJE ZDJĘCIA UŚMIECHNIĘTE
                                    I NIE SŁYSZĘ TWEGO ŚMIECHU...
GDY MOWIĘ DOBRANOC 
                                    BEZ POCAŁUNKU TWOJEGO...
GDY MÓWIĘ CI DZIENDOBRY 
                                     I ZASYPIAM BEZ CIEBIE...
GDY TRACĘ CIĘ Z ZASIĘGU MYCH SŁÓW 
                                      JAK TERAZ...
GDY CZUJĘ BÓL BRAKU CIEBIE...
GDY CZUJĘ BÓL TĘSKNOTY ZA TOBĄ...

TAK...
KOCHANA MOJA...
TAK...
MIŁOŚĆ MUSI BOLEĆ...