piątek, 6 maja 2016

Co ja tutaj robie...

  Jeżeli przez kilkanaście lat przed zaśnieciem marzysz by zostać gwiazdą rocka, albo że dostajesz Oscara, w wieku 30-stu lat rzeczywistość może zaskoczyć...
  To było do przewidzenia ale mając jako taki komfort życia, liczyłem że wydarzy się coś niepowtarzalnego... Gdy miałem przebłyski powrotu do świata realnego, ogarniala mnie beznadzieja...
  Ale bylo jeszcze "światełko w tunelu"-
-koniec wieku, koniec tysiąclecia...była jeszcze "nadzieja", że wszystko pierdolnie i nie wyda się, że nie umiałem sobie poradzić. W ostatniej chwili-w 1999-tym roku dostałem wizę do USA...mój los miał się odmienić, miałem doświadczyć American Dream...
  Jako swój "sukces" mogę zaliczyć, że na "placu niewolników" pojawiłem się tylko raz...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz